Płonące pola wśród największych włoskich superwulkanów
W sercu południowych Włoch kryje się niezwykły, tętniący życiem obszar – Campi Flegrei, czyli Płonące Pola. Jest to jeden z największych superwulkanów na świecie. Turystów przyciąga także antyczne ruiny, urocze nadmorskie miasteczka i wyjątkowe wino. Odkryjcie ten wyjątkowy zakątek, gdzie Ziemia oddycha, a historia przemawia na każdym kroku, gwarantując niezapomniane wrażenia.

Te płonące pola wśród największych włoskich superwulkanów to rozległy obszar obejmujący miasta Pozzuoli, Bacoli, Monte di Procida i Quarto. Jest to cicha, ale pełna sekretów kraina wulkanów, dziesiątków kraterów, tajemniczych jezior w kraterach, fumaroli i gorących źródeł. Znajduje się on w regionie Kampanii, pół godziny drogi na zachód od Neapolu. Jest jednak nieco mniej popularna niż słynna Pompeje czy Sorrento, ale równie urzekająca. Historycznie była duchowym i handlowym sercem regionu, ze względu na port w Pozzuoli i letnie rezydencje bogatych Rzymian w Baia. Można się zachwycić.
Mieliśmy okazję spędzić tutaj trzy piękne i wypełnione niezapomnianymi przeżyciami dni, zaproszeni przez organizację turystyczną Campi Flegrei Active. Towarzyszył nam Giulio Gambardella, menadżer operacyjny tego podmiotu, który zrzesza lokalne podmioty turystyczne i sieciuje ofertę regionu.
Ten fascynujący obszar o wulkanicznym pochodzeniu wyróżnia się nie tylko spektakularną przyrodą. Tutaj doświadczyć możemy tajemniczego zjawiska bradyseizmu, które powoduje stopniowe podnoszenie i obniżanie terenu, przez co wiele starożytnych budowli znalazło się pod wodą. Możemy je teraz podziwiać dzięki wycieczkom podwodnym do niezwykłego parku archeologicznego w Zatoce Pozzuoli.
W centrum Campi Flegrei
Nocowaliśmy w Hotelu Villa Luisa, położonym zaledwie 20 metrów od Zatoki Pozzuoli i 100 metrów od jeziora Lucrino. Wybór ten wydaje się być doskonałą opcją dla chcących zwiedzać Płonące Pola, a nie potrzebują luksusowego noclegu. Hotel znajduje się w centrum miasteczka, nieopodal głównej drogi, odgradzającej go od piaszczystej plaży.

Atutem obiektu są śniadania, na pierwszy rzut oka mało włoskie. Oprócz kawy i słodkiego pieczywa na bufecie śniadaniowym znajdują się jajecznica, wędliny, sery, sałatki i gotowane jajka. Jest też wybór dań wegańskich i oczywiście pyszna kawa. Kolejną miłą niespodzianką jest strefa wellness, wliczona w cenę noclegu. Są tutaj sauny, łaźnia turecka, jacuzzi oraz małe baseny z ciepłą i chłodną wodą. Są też urządzenia do hydroterapii i koloroterapii. Tuż obok znajduje się siłownia i miejsce do wypoczynku z gorącą herbatą. Można tutaj spędzić przyjemny wieczór po całym dniu zwiedzania. – Naszym gościom bardzo podoba się strefa wellness – mówi Gabriella, recepcjonistka w Hotelu Villa Luisa. – Cenią sobie właśnie wieczorny relaks i możliwość zregenerowania się po wyczerpującym dniu – podkreśla.
Obiekt ten to połączenie komfortu i relaksu, z przyjazną atmosferą, a także tarasem z widokiem na morze Campi Flegrei. Pokoje są przestronne, komfortowo wyposażone, z ręcznie malowanymi kaflami i widokami na zatokę. Życzliwa i pomocna obsługa dopełnia atutu tego hotelu. Istotnym argumentem jest też relacja ceny do jakości. – W ogóle ceny noclegów na Campi Flegrei są atrakcyjne – mówi Giulio. Jest tutaj o wiele taniej niż w Neapolu, nie mówiąc o Wybrzeżu Amalfi – dodaje.
BaiaExperience – wirtualna podróż w czasie
Po długiej podróży – przylecieliśmy późnym wieczorem do Neapolu z Aten, tuż po powrocie z wysp Morza Egejskiego, pojechaliśmy prosto do Hotelu Villa Luiza. Nazajutrz rano w recepcji czekał już na nas Giulio. Zabrał nas prosto do oddalonej o 3 kilometry miejscowości Baia, znanej już w starożytności i będącej kurortem zamożnych Rzymian. Tutaj przebywali władcy Wiecznego Miasta i Imperium Rzymskiego. Tutaj swoje wille mieli patrycjusze. Wreszcie tutaj znajdowały się – nie mogło być inaczej, ze względu na gorące wulkaniczne źródła – okazałe termy. Na nich wzorowane są nasze współczesne parki wodne.

Udajemy się do BaiaExperiecne – wirtualnej wycieczki po rzymskich termach. Twórcą, pomysłodawcą i oferującym usługi w jednym jest dr Nicolai Lombardo – podwodny archeolog i wielki pasjonat historii Campi Flegrei. Dostajemy okulary VR i udajemy się w niezwykłą podróż do III wieku n.e., do czasów największej świetności term Punta dell’Epitaffio w Baia. Jest to wirtualne zwiedzanie przy użyciu zestawu słuchawkowego, trójwymiarowej rekonstrukcji zatopionego miasta Baia.
To co widzieliśmy zapiera dech w piersiach. Widzieliśmy wiele ruin rzymskich term, m.in. Term Karakalli w Rzymie. Oglądając fragmenty tych budowli, same kamienie, nie mamy pojęcia o rozmachu, przepychu i bogactwie tego, co na co dzień widzieli ówcześni. Widzimy poszczególne pomieszczenia: szatnię, baseny z chłodną, ciepłą i gorącą wodą, salę odpoczynku, bibliotekę, siłownię, salę do ucztowania. Widzimy marmurowe posadzki, kolumny, freski, draperie i świeże kwiaty. Wszystko sprawia bardzo realistyczne wrażenie.
Jesteśmy zachwyceni tym, co zobaczyliśmy. – Ten projekt jest dziełem mojego życia – mówi Niciolai. – Poświęciłem mu ponad 20 lat i jestem z niego bardzo dumny – zaznacza. Rzeczywiście, może być z siebie zadowolony. Wirtualna podróż przypadnie z pewnością do gustu pasjonatom starożytności, nawet nieprzepadającym za nowoczesnymi technologiami.
Katedra pełne wody
Olbrzymia cysterna na wodę z czasów rzymskich nosi nazwę Piscina Mirabilis, chociaż nigdy nie była basenem. Był to początkowo rezerwuar wody dla rzymskiej floty, stacjonującej w Portus Julius. Później zaopatrywał on także w wodę kilka miast nad Zatoką Neapolitańską, w tym Pompeje i Herkulanum. Znajduje się ona tuż nieopodal przylądka Miseno, w miejscowości Bacoli.

Było to istne arcydzieło rzymskiej inżynierii. Był to jeden z największych zbiorników na wodę pitną, jaki kiedykolwiek zbudowano. Miał 15 wysokości, 72 długości i 25 metrów szerokości. Jego powierzchnia wynosiła 1800 metrów kwadratowych. Został wykuty w tufie skalnym i opiera się na regularnej siatce 48 filarów i łuków, ze sklepionymi sufitami. Wodę dostarczano tutaj akweduktem Aqua Augusta, ponieważ budowla powstała w okresie panowania cesarza Oktawiana Augusta, w I w. p.n.e.
Piscina Mirabilis zwiedzamy w towarzyszy nam lokalna przewodniczka. Opowiada o historii tego niezwykłego miejsca. Podziwiamy wysokie ściany z tufu porośniętego roślinnością. – Wulkaniczny tuf, w którym wykuto cysternę, ma niezwykłe właściwości – mówi nasza przewodniczka. – Ze względu na swoją porowatą teksturę, tuf działa jak naturalna gąbka, skutecznie zatrzymując wodę.
Starożytny świat za wodną szybą
Po krótkiej przerwie na kawę i lokalne słodycze wracamy do miejscowości Baia. Czeka nas ekscytujący godzinny rejs z firmą Lomar Dreams do Podwodnego Archeologicznego Parku łodzią ze szklanym dnem. Łodzią Iris oprócz nas płynie grecka para, turyści włoscy i młode Angielki.

Mini-rejs nad zatopionym rzymskim miastem jest ekscytującą podróżą po Zatoce. pomiędzy Bacoli, Pozzuoli i Procidą. Oglądamy piękne mozaiki, które znajdowały się w willach bogatych Rzymian. Z pokładu mogliśmy podziwiać panoramę wybrzeża, w tym Monte Nuovo – najmłodszy wulkan w Europie i Zamek Aragoński.
Wycieczkę prowadzi Anna – współwłaścicielka Lomar Dreams. – Najpierw będą mówić do włoskich turystów, później wyjaśnię pozostałym z Państwa wszystko po angielsku – zaczyna. Pokazuje zdjęcia mozaik, rzeźb, plany dna morskiego i starożytnego miasta. – Prace ciągle trwają. To jest Podwodny Park Archeologiczny Baia, objęty nadzorem archeologicznym – wyjaśnia. Wracamy na ląd. Stąd udajemy się samochodem Giulio na drugą stronę cypla, do miasteczka Monte di Procida na lunch.
Bajecznie smaczne widoki
Płonące Pole oferują piękne panoramiczne widoki na ten niezwykły wulkaniczny krajobraz. Jednym z najlepszych widokowych miejsc jest kompleks hotelowo-restauracyjny Al Chiar di Luna. Widowiskowo jest tutaj nie tylko w blasku księżyca, bo to oznacza nazwę tego miejsca.
Jedząc lunch w Restauracji panoramicznej 360 stopni Novilunio Mirmare podziwialiśmy pejzaż wzgórz porośniętych winoroślą, w tym lokalną odmianą Falanghina, z której powstaje znakomite mineralne białe wino wulkaniczne. Przed sobą mieliśmy wyspy Ischia i Procida, błękitne morze oraz bugainville i sosny śródziemnomorskie. Na artystycznych talerzach nawiązujących formą do krajobrazu wulkanicznego lądowały świeże sałatki, ryby i owoce morza, obowiązkowa pasta oraz „wulkaniczne” desery a’la Campi Flegrei.

Kompleks Al Chiar di Luna ma ciekawą historię. Są to trzy pokolenia rodziny Mazzella, którzy w latach 60. rozwinęli biznes gastronomiczny. Dzisiaj biznes rozwinął się w kompleks ze strefą wellness, restauracjami, komfortowym hotelem z pięknymi widokami, a przede wszystkim ze znakomitą kuchnią. – Serwujemy tu dania tworzone z pasją, czerpiąc z lokalnych tradycji i produktów. Goście chwalą nasz świeży dobór owoców morza i staranny dobór win – mówi Claudia – obecna właścicielka Al. Chiar di Luna, która biznes prowadzi razem z bratem. Żal nam opuszczać to piękne miejsce, ale czeka na nas kolejna podróż w czasie – wizyta w Muzeum Archeologicznym Płonących Pół w Zamku Aragońskim (Castello Aragonese di Baia).
Na szczytach twierdzy historii
Zamek wznosi się na wulkanicznym cyplu tufowym nad Zatoką Pozzuoli, z murami obronnymi i architekturą militarną. Pierwotnie powstał w 1495 roku. Aragońscy władcy zbudowali tę twierdzę przed francuską inwazją Karola VIII, później odnowili ją po erupcji wulkanu w 1538 roku. Podczas II wojny światowej zamek przekształcono z królewskiego sierocińca wojskowego w więzienie, a później w schronisko dla ofiar trzęsienia ziemi. Muzeum Archeologiczne Pól Flegrejskich w zamku prezentuje artefakty z Cumae, podwodnego parku Baia i Pozzuoli.

Przed Muzeum czaka na nas Mara – przewodniczka ze Stowarzyszenia Przewodników Flegryjskich. Prowadzi nas na wzgórze i oprowadza po ekspozycji. Wcześniej podziwiamy panoramiczny widok na Baia i krajobraz wulkaniczny Campi Flegrei.
Muzeum dobitnie podkreśla długą historię tego obszaru i jego związek z Grekami. To tutaj właśnie wylądowali w VIII wieku p.n.e. uciekinierzy z Eubei i dali początek Wielkiej Grecji na Półwyspie Apenińskim. Tutaj narodziły się mity greckie, tutaj swoje przepowiednie snuła Sybilla z Cumae. Lubiący się wzorować na Grekach i uzasadniać swoje pochodzenie ze starożytnej Grecji władcy rzymscy tutaj właśnie chcieli osadzić część akcji Eneidy Wergiliusza. Bywał tutaj także Odys podczas swojej długiej wędrówki. Muzeum pokazuje, że na Campi Flegrei fakty przeplatają się płynnie z mitami i legendami, a współcześni mieszkańcy żyją świetną przeszłością i echami historii.
Ciąg dalszy naszej liguryjskiej przygody nastąpi w kolejnym artykule.
Więcej informacji o Campi Flegrei i Stowarzyszeniu Campi Flegrei Active znajduje się na stronie internetowej www.campiflegreiactive.com oraz w mediach społecznościowych (na Facebooku https://www.facebook.com/CampiFlegreiActive# i na Instagramie https://www.instagram.com/campiflegrei_active/).



Opublikuj komentarz