Turystyka sprzed ery mediatyzacji
W obliczu absurdów współczesnej turystyki warto zastanowić się nad zmianami, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich dekad. Turystyka, jeszcze przed erą mediatyzacji i masowej obecności mediów… Facebooka, Instagrama, YouTuba i Tik-Toka społecznościowych, miała mniej „marketingowego” charakteru, a bardziej kontemplacyjny wydźwięk. Nikt nie czuł presji, by dokumentować każdy moment podróży, a zamiast szukać dostępu do Wi-Fi, poszukiwano sensu i spokoju w otaczających krajobrazach.
W XIX wieku wyjazdy stały się swoistą filozofią, łącząc potrzeby spokoju ducha z budowaniem narodowej tożsamości. Polacy odkrywali urok rodzimej przyrody – lasów, jezior i gór – znajdując w nich zarówno ukojenie, jak i powody do patriotycznej dumy. Nie towarzyszyła temu potrzeba zbierania społecznych uznań, co jest dziś powszechnym zjawiskiem w dobie mediatyzowanej turystyki.
Podróże jako narzędzie autoprezentacji
Współczesna turystyka coraz częściej sprowadza się do rywalizacji o najlepsze zdjęcie na Instagramie, stając się bardziej pokazowym aktem niż prawdziwą przygodą. Egzotyczne kierunki, takie jak Malediwy czy Islandia, niejednokrotnie stanowią symbol statusu społecznego. W tym kontekście można dostrzec nowoczesną wersję dawnej potrzeby demonstracji zamożności – wyrażaną niegdyś przez ziemskie posiadłości czy kosztowne stroje, dziś przez selfie w miejscach pełnych kontrastów i wyjątkowych ujęć np. na tle murali w Bushwick (Nowy Jork), w neonowym Muzeum Selfie (Los Angeles), o zachodzie słońca na dachu Sky Garden (Londyn), na szczycie Trolltungi (Norwegia) czy przy wodospadzie Iguazu (Brazylia, Argentyna).
Pasja kontra społeczny przymus
Czy współczesne podróże są jeszcze wyrazem pasji, czy może stanowią jedynie społeczny rytuał? W obliczu codziennej rutyny i narastających oczekiwań niektórzy podróżują, by odnaleźć wytchnienie, podczas gdy inni postrzegają wyjazdy jako środek do budowania osobistego prestiżu. „Byłem na safari” czy „zaliczyłem jogę na Bali” to współczesne symbole wyróżnienia się, które często zastępują faktyczny rozwój duchowy czy introspekcję.
Paradoks autentyczności w podróżach
Współczesna turystyka niesie ze sobą pewien paradoks. Zamiast odpoczynku, często wracamy bardziej zmęczeni niż przed wyjazdem, a popularne atrakcje okazują się jedynie powtarzalnym rytuałem odwiedzania miejsc znanych z mediatyzowanych obrazów. Kolejki do najbardziej znanych obiektów czy potrzeba „odtworzenia” ulubionej sceny filmowej 007 stawiają pytanie o autentyczność doświadczenia podróży.
Dalekie podróże a lokalne patriotyzmy XIX wieku
W XIX wieku wystarczał weekend w pobliskim lesie lub wyprawa w Tatry, by poczuć się podróżnikiem i patriotą jednocześnie. Dziś natomiast dominuje presja na odwiedzanie odległych, egzotycznych destynacji, których nazwy nierzadko trzeba najpierw odszukać na mapie. Współczesne wymagania społeczne sprawiają, że podróże bliskie tracą na znaczeniu, a prestiż przypisuje się dalekim wojażom.
Masowa turystyka jako produkt kapitalizmu
Masowa turystyka to dziecko kapitalizmu, którego korzenie sięgają epoki industrializacji i fordyzmu. Urlopy zaczęto postrzegać jako formę regeneracji, pozwalającą na zwiększenie wydajności pracownika. Francuskie wyjazdy nad morze czy niemieckie wypady w góry miały nie tylko wymiar rekreacyjny, ale również funkcjonalny. Współcześnie trendy uległy dalszej komercjalizacji. Kraje skandynawskie, kiedyś uznawane za mało atrakcyjne, dziś cieszą się ogromnym zainteresowaniem jako symbol nowoczesnych „coolcations”.
Turystyka jako odpowiedź na korporacyjną codzienność
Współczesne podróże stały się dla wielu formą odreagowania codziennych obowiązków zawodowych i wyładowania napięć związanych z życiem korporacyjnym. Zamiast spontanicznych przygód, obserwujemy rytuały podporządkowane mediom społecznościowym: „byle wrzucić zdjęcie palm i zaznaczyć obecność”. W rezultacie turystyka zamiast autentycznego wypoczynku staje się kolejnym obowiązkiem społecznym. A może potrzeba podróżowania staje się dla wielu osób już obsesyjna i mają trudność w zachowaniu równowagi między tą pasją a innymi aspektami życia.
Podróżowanie to najpiękniejsza forma kolekcjonowania chwil
— Podróże to dla mnie prawdziwe spełnienie, oddech od codzienności, poczucie wolności i okazja do rozwoju. Każdego dnia staram się poświęcić im choć chwilę. Uwielbiam odkrywać świat i im więcej podróżuję, tym bardziej chcę jeszcze więcej. Każda wyprawa to nie tylko nowe miejsca, ale też nowe odkrycia o mnie samej. To uzależnia jak narkotyk. Całe moje życie kręci się wokół podróżowania.
Żyję skromnie – mam małe mieszkanie, zero telewizora, żadnych ciuchów z metkami znanych marek, nie potrzebuję luksusowego auta. Ale za to mam wspomnienia i plany. Co miesiąc odkładam część wypłaty na „nieprzewidziane wydatki w podróży”. Wszystko przeliczam na wyjazdy. Często łapię się na myślach typu: „Po co mi te buty? Przecież kosztują tyle, co dopłata za pokój z widokiem na morze!”. Jestem gotowa zrezygnować ze wszystkiego – imprez, remontów, codziennych zachcianek – byle tylko ruszyć w kolejną podróż. To po prostu mój sposób na życie.
Wyzwania współczesnej turystyki
Zjawisko współczesnej turystyki pokazuje, jak daleko odeszliśmy od jej pierwotnych założeń – poszukiwania spokoju, refleksji i kontaktu z naturą. Dziś podróże często są produktem marketingowym i społecznym wymogiem, który przypomina rytuał podtrzymujący jednostkowy prestiż. Być może nadszedł czas, by ponownie odkryć wartość podróży lokalnych i kontemplacyjnych, które pozwalają na prawdziwy odpoczynek i głębsze zrozumienie
Opublikuj komentarz